- Kaja Funez Sokola
American dream
Kiedy kilkanaście lat temu wyjeżdżałam do USA, byłam spragniona wszystkiego tego, co ameryka ma do zaoferowania, szybkiej kariery, spektakularnego sukcesu i szczescia zwiazanego z byciem na swieczniku. Kilka lat zajelo mi "boksowanie " sie z sama soba, ze swoimi przekonaniami, z intuicja, ktora podpowiadala mi, ze nie tegy dla mnie droga. Kazdy sukces, dawal iskre nadzie, ze moze jednak to jest swiat dla mnie, rownoczesnie moja depresja, brak zadowolenia z wykonywanej pracy i poczucie bycia wsrod bliskich obcych nie pozwalalo mi spac spokojnie. Czym bardziej brnelam w powierzchowne zycie tym bardziej zagubiona sie sobie samej wydawalam. Mialam wrazenie, ze starzeje sie z dnia na dzien -tempo i brak autentycznosci sprawialy, ze mialam wrazenie posiadania daty waznosci -dobra, poki mloda, a przeciez nie tego chcialam. W pewnym momencie, "kiedy stalam juz na krawedzi zatracenia, zrobilam diametralny zwrot w swoim zyciu. Wrocilam do kraju, postawilam na studia i kontakty ograniczylam do bardzo niewielu osob. Przestalam pozwalac ludziom deptac moich granic, witac kazdego kto chce w moim zyciu z otwattymi rekami, zaczelam wlasna terapie i odbudowe, a pozniej poznawanie siebie. Jestem teraz mama, zona i kobieta spelniona zawodowo. Szczescie mozna zbudowac wszedzie, granice sa tylko w naszej glowie. Takie jest moje rzekonanie i zapatrywanie na Amerykanski Sen.
